Discussion:
Co sądzicie o Neokatechumenacie ?
(Wiadomość utworzona zbyt dawno temu. Odpowiedź niemożliwa.)
Marek
2003-10-31 22:27:01 UTC
Permalink
Mile widziane opinie i uwagi osób które mają lub miały doświadczenia z Drogi
Neokatechumenalnej.
Pozdrawiam
.
Mirek
2003-10-31 23:00:12 UTC
Permalink
Post by Marek
Mile widziane opinie i uwagi osób które mają lub miały doświadczenia z Drogi
Neokatechumenalnej.
Nagromadziło się tych zarzutów sporo. Ich liczba zdaje się
jeszcze ciągle wzrastać w miarę upowszechniania się "drogi
neokatechumenalnej". A oto, tytułem przykładu, najczęstsze
spośród zarzutów:
- Członkowie neokatechumenatu są jacyś "inni", różnią się
od zwyczajnych parafian. Czasem niektórzy z nich robią
wrażenie ludzi jakby trochę "nawiedzonych"
oraz "nietolerancyjnych".
- Rozbijają życie wspólnoty parafialnej. Bo gromadzą się
gdzieś w bocznych kaplicach lub salkach parafialnych i tam
sprawowana jest dla nich osobna Msza św. - i to przy
zwyczajnym stole (a nie przy ołtarzu).
- Rozbijają życie małżeńskie i rodzinne. Bo ich zebrania
zabierają im dość dużo czasu, co dzieje się kosztem
obowiązków życia rodzinnego.
- Zrywają z katolicką tradycją i torują drogę sekciarstwu. Bo
odprawiają niekiedy publiczną spowiedź. Bo w Wielki
Czwartek wprowadzają umycie nóg dla wszystkich
uczestników (bez różnicy płci), co powoduje zgorszenie....
Niektóre grupy neokatechumenalne (podobno) unikają śpiewu
kolęd i odrzucają "choinkę". A na to miejsce wprowadzają
niektórzy śpiew psalmów oraz żydowską modlitwę "Szema
Izrael"...
- I najcięższy zarzut (rzadziej spotykany), że
neokatechumenat pomniejsza cześć należną Eucharystii -
według protestanckiej teologii i obyczaju. Bo członkowie drogi
neokatechumenalnej przyjmują Eucharystię na rękę, bez
przyklęknięcia, na siedząco (podobnie zresztą jak w
jerozolimskim wieczerniku)...
Tak więc powstaje jakiś nowy "kościół" w Kościele katolickim.

(Biuletyn Teologii Laikatu)
sQrczaK
2003-11-01 04:37:20 UTC
Permalink
Post by Mirek
Post by Marek
Mile widziane opinie i uwagi osób które mają lub miały doświadczenia z Drogi
Neokatechumenalnej.
Nagromadziło się tych zarzutów sporo. Ich liczba zdaje się
jeszcze ciągle wzrastać w miarę upowszechniania się "drogi
neokatechumenalnej". A oto, tytułem przykładu, najczęstsze
[ciach ]

to sa twoje doswiadczenia ?
wow
Marek
2003-11-01 10:16:57 UTC
Permalink
Czy zatem zatwierdzenie Statutu Drogi Neokatechumenalnej nie wnosi
"unormowania" i "uporządkowanie" zgodnie z doktryną Kościoła ? Przy
dokładniejszym zapoznaniu się z Statutem można wyczytać wiele wskazówek i
wyjaśnień które między innymi pojawiły się na w/w liście nieprawidłowości :)
Czy sadzisz zatem że Droga wnosi więcej szkody niż porzytku w Kościele ?
Post by Mirek
Post by Marek
Mile widziane opinie i uwagi osób które mają lub miały doświadczenia z Drogi
Neokatechumenalnej.
Nagromadziło się tych zarzutów sporo. Ich liczba zdaje się
jeszcze ciągle wzrastać w miarę upowszechniania się "drogi
neokatechumenalnej". A oto, tytułem przykładu, najczęstsze
- Członkowie neokatechumenatu są jacyś "inni", różnią się
od zwyczajnych parafian. Czasem niektórzy z nich robią
wrażenie ludzi jakby trochę "nawiedzonych"
oraz "nietolerancyjnych".
- Rozbijają życie wspólnoty parafialnej. Bo gromadzą się
gdzieś w bocznych kaplicach lub salkach parafialnych i tam
sprawowana jest dla nich osobna Msza św. - i to przy
zwyczajnym stole (a nie przy ołtarzu).
- Rozbijają życie małżeńskie i rodzinne. Bo ich zebrania
zabierają im dość dużo czasu, co dzieje się kosztem
obowiązków życia rodzinnego.
- Zrywają z katolicką tradycją i torują drogę sekciarstwu. Bo
odprawiają niekiedy publiczną spowiedź. Bo w Wielki
Czwartek wprowadzają umycie nóg dla wszystkich
uczestników (bez różnicy płci), co powoduje zgorszenie....
Niektóre grupy neokatechumenalne (podobno) unikają śpiewu
kolęd i odrzucają "choinkę". A na to miejsce wprowadzają
niektórzy śpiew psalmów oraz żydowską modlitwę "Szema
Izrael"...
- I najcięższy zarzut (rzadziej spotykany), że
neokatechumenat pomniejsza cześć należną Eucharystii -
według protestanckiej teologii i obyczaju. Bo członkowie drogi
neokatechumenalnej przyjmują Eucharystię na rękę, bez
przyklęknięcia, na siedząco (podobnie zresztą jak w
jerozolimskim wieczerniku)...
Tak więc powstaje jakiś nowy "kościół" w Kościele katolickim.
(Biuletyn Teologii Laikatu)
Marek A. Kostur
2003-11-01 13:34:06 UTC
Permalink
Post by Marek
Czy zatem zatwierdzenie Statutu Drogi Neokatechumenalnej nie wnosi
"unormowania" i "uporządkowanie" zgodnie z doktryną Kościoła ? Przy
dokładniejszym zapoznaniu się z Statutem można wyczytać wiele wskazówek i
wyjaśnień które między innymi pojawiły się na w/w liście nieprawidłowości :)
Czy sadzisz zatem że Droga wnosi więcej szkody niż porzytku w Kościele ?
Powiem to ze swojej strony tak. Nie lubie Neonow, moze i droga
neokatechumenalna jest fantastyczna, pomaga uczestnikom. Ale z zewnatrz
to wyglada dosc kiepsko. Czytaj zarzuty, ktore przedstawil Mirek, tym
razem musze sie z nim zgodzic. Droga neokatechumenalna ma cos z
sekciarstwa i jesli jeszcze to wrazenie poglebia sie przy spotkaniach z
uczesnikami... tragedia. Moze do Neo trzeba dojzec, ale dla mnie jest to
taka zamknieta grupa, spotykajaca sie niemal na tajemnych misteriach,
byle dalej od kosciola (tego fizycznego - ciekawe czym oltarz w
kosciele, specjalnie przygotowanym do sprawowania Eucharystii jest
gorszy od zwyklego stolu...), tworzac kolka wzajemnej adoracji i
czlonkow conajmniej wiedzy tajemnej... do tego stopnia ze ich awersja do
uczestniczenia w zyciu parafii jest nawet nie skrywana za ladnymi
slowkami.

Podsumowujac, ja nie mam nic do katechumenatu, do faktycznego
przezywania drogi ku centrum jakim jest Eucharystia i rozumienie czym
ona jest. Tak bylo w pierwszych wiekach i pod wieloma wzgledami to jest
dla mnie genialne. Ale o ile mi sie wydaje o to chodzi Ruchowi
Neokatechumenalnemu, to wykonanie raczej jest tak fatalne, ze az mi sie
przypomina taki fragment Ewangelii, ktory mowi o sianiu zgorszenia
wlasna postawa. A to akurat neonom sie w moim przypadku pare razy
udalo...
--
Pozdrawiam

Marek

===========================
Marek A. Kostur
mailto:***@ruczaj.pl
===========================
bazyli4
2003-11-01 13:42:34 UTC
Permalink
Użytkownik "Marek A. Kostur" <***@_NO_SPAM_ruczaj.pl> napisał w
wiadomości news:***@_NO_SPAM_ruczaj.pl...


ciekawe czym oltarz w
Post by Marek A. Kostur
kosciele, specjalnie przygotowanym do sprawowania Eucharystii jest
gorszy od zwyklego stolu
Właśnie tym, że jest specjalnie przygotowany... a nie jest to potrzebne
w żaden dający się usprawiedliwić sposób... co do reszty masz rację...

Pzdr
Paweł
Marek A. Kostur
2003-11-02 03:58:20 UTC
Permalink
Post by Marek A. Kostur
ciekawe czym oltarz w
Post by Marek A. Kostur
kosciele, specjalnie przygotowanym do sprawowania Eucharystii jest
gorszy od zwyklego stolu
Właśnie tym, że jest specjalnie przygotowany... a nie jest to potrzebne
w żaden dający się usprawiedliwić sposób... co do reszty masz rację...
Oj nie calkiem tak jest. Specjalnie przygotowany to jest oltarz w
kosciele, wyznaczone miejsce sacrum do sprawowania Eucharystii, wybacz
ale dla mnie jesli ktos woli odprawiac msze na krzesle w salce
katechetycznej, a nie obok w kosciele, to obraza Eucharystie. Owszem
rozumiem, powod dlaczego ma byc wiecej "wodotryskow", pewnej odmiennosci
sytuacji, ekstra symboliki. Ok, sam lubie msze w gorach na
prowizorycznym oltarzu, ma to swoj niepowtarzalny klimat. Ale nie
stawiajmy klimatu przeciwko godnosci Eucharystii, ktora powinna byc
sprawowana w miejscu ku temu godnym. Sam Jezus wybral takie miejsce, a
nie sprawowal jej byle gdzie i u byle kogo. Mozliwe ze byly lepsze
miejsca niz Wieczernik, ale On wybral wlasnie to miejsce, bo uznal je za
godne.
--
Pozdrawiam

Marek

===========================
Marek A. Kostur
mailto:***@ruczaj.pl
===========================
bazyli4
2003-11-02 07:35:05 UTC
Permalink
Post by Marek A. Kostur
Oj nie calkiem tak jest. Specjalnie przygotowany to jest oltarz w
kosciele, wyznaczone miejsce sacrum do sprawowania Eucharystii, wybacz
ale dla mnie jesli ktos woli odprawiac msze na krzesle w salce
katechetycznej, a nie obok w kosciele, to obraza Eucharystie.
Otóż widzisz, jeśli komuś potrzebny jest blichtr i miejsce, to może i
masz rację. Ale czy nie było to tak, że to w sercach trzeba mieć, a nie
na specjalnie przygotowanych miejscach?


Poza tym, jeśli jest, jak jest, to jest ktokolwiek w stanie obrazić
Eucharystię?
Post by Marek A. Kostur
Owszem
rozumiem, powod dlaczego ma byc wiecej "wodotryskow", pewnej
odmiennosci
Post by Marek A. Kostur
sytuacji, ekstra symboliki. Ok, sam lubie msze w gorach na
prowizorycznym oltarzu, ma to swoj niepowtarzalny klimat. Ale nie
stawiajmy klimatu przeciwko godnosci Eucharystii, ktora powinna byc
sprawowana w miejscu ku temu godnym.
Czyli może być sprawowana wszędzie :-)
Post by Marek A. Kostur
Sam Jezus wybral takie miejsce, a
nie sprawowal jej byle gdzie i u byle kogo. Mozliwe ze byly lepsze
miejsca niz Wieczernik, ale On wybral wlasnie to miejsce, bo uznal je za
godne.
To znaczy, że to było specjalne miejsce? To miejsce dlatego było godne,
bo on ram był, i inni razem z nim, a nie dlatego tam byli, że było
godne. Niestety, Tradycja odwróciła skutecznie ten porządek rzeczy.

Pzdr
Paweł
Marek A. Kostur
2003-11-02 08:43:33 UTC
Permalink
Post by bazyli4
Otóż widzisz, jeśli komuś potrzebny jest blichtr i miejsce, to może i
masz rację. Ale czy nie było to tak, że to w sercach trzeba mieć, a nie
na specjalnie przygotowanych miejscach?
Tak, ale jesli przyjmujesz wspanialego goscia, przyjmujesz go w swoim
domu tak wspaniale jak tylko mozesz, czyli godnie. Nie przyjmujesz go w
sieni, ani w kuchni, zostawiajac pokoj goscinny pusty, bo przeciez
niewazne jest jak go przyjmiesz i tak go lubisz. Milosc do Boga, nie
zaslania, ani wcale niezaprzecza szacunkowi do Niego. A szacunek wymaga
by tak wspanialego Goscia, przyjac najwspanialej jak sie da, czyli w
miejscu Jemu poswieconym i przygotowanym, czyli w Kaplicy.
Post by bazyli4
Poza tym, jeśli jest, jak jest, to jest ktokolwiek w stanie obrazić
Eucharystię?
To czy obraza ma jakis efekt w oczach obrazanego to drugozedna sprawa (w
tym wypadku Boska, sprawdz czy sie obrazi jesli zbezczescisz
tabernakulum), sam fakt obrazy tez jest wazny. Samej Eucharystii nic nie
ubedzie, ale kiedy kaplan nie zapewni jej godnego przygotowania...
Post by bazyli4
Czyli może być sprawowana wszędzie :-)
Tak moze, mieszkac tez mozesz wszedzie, wiec mieszkaj z rodzina w
rynsztoku, a nie w mieszkaniu skoro mozesz ;) Przeciez to nie ma zadnego
znaczenia...
Post by bazyli4
To znaczy, że to było specjalne miejsce? To miejsce dlatego było godne,
bo on ram był, i inni razem z nim, a nie dlatego tam byli, że było
godne. Niestety, Tradycja odwróciła skutecznie ten porządek rzeczy.
Skoro Wieczernik nie mial zadnego znaczenia, to po co go wybral, kazal
przygotowac? Przeciez mogli zjesc chociazby pod jakims krzakiem przy
drodze... skoro nie mialo znaczenia, gdzie i jak... Nie popelniaj
takiego samego bledu jak Kain, dla niego nie mialo znaczenia co odda
Bogu, i jak sie mozna bylo tego spodziewac, Bogu to sie nie spodobalo.
Zauwaz ze Bog w ST, zawsze instruowal jak ma wygladac ofiara i zawsze
ona byla "wymagajaca" od bohaterow zdarzenia. Dlatego tak samo traktuje
pouczenie Jezusa o przygotowaniu wieczernika, to dokladna instukcja
gdzie i u kogo. Mozliwe ze Jezus znal to miejsce, w kazdym razie uznal
je za najlepsze z mozliwych.
--
Pozdrawiam

Marek

===========================
Marek A. Kostur
mailto:***@ruczaj.pl
===========================
bazyli4
2003-11-02 10:08:51 UTC
Permalink
Post by Marek A. Kostur
Tak, ale jesli przyjmujesz wspanialego goscia, przyjmujesz go w swoim
domu tak wspaniale jak tylko mozesz, czyli godnie. Nie przyjmujesz go w
sieni, ani w kuchni, zostawiajac pokoj goscinny pusty, bo przeciez
niewazne jest jak go przyjmiesz i tak go lubisz. Milosc do Boga, nie
zaslania, ani wcale niezaprzecza szacunkowi do Niego. A szacunek wymaga
by tak wspanialego Goscia, przyjac najwspanialej jak sie da, czyli w
miejscu Jemu poswieconym i przygotowanym, czyli w Kaplicy.
Czyli w sercu. Ja wiem, że wspólnoty neokatechumenalne mają jakąś dziwna
awersję do kaplicy, ale z drugiej strony, stół, przy którym je się w
domu jest tym samym stołem, który stoi w kaplicy na głównym miejscu,
ważna zaś jest pamiatka, a nie moszczenie siedliska jak najlepiej
można... no, chyba, że się sądzi, że gość się obrazi... ale jeśli tak,
to go drugi raz do domu się nie wpuszcza...
Post by Marek A. Kostur
To czy obraza ma jakis efekt w oczach obrazanego to drugozedna sprawa (w
tym wypadku Boska, sprawdz czy sie obrazi jesli zbezczescisz
tabernakulum), sam fakt obrazy tez jest wazny. Samej Eucharystii nic nie
ubedzie, ale kiedy kaplan nie zapewni jej godnego przygotowania...
No właśnie, to co się stanie? Przy okazji tabernakulum, wiele jest
dowodów na bezczeszczenie tabernakulum i jakoś Bóg się nie obraził na
bezczeszczących... a Jezus połamał się czyms godnie przygotowanym we
współczesnym sensie tego słowa, czy też łamał chleb i rozdawał? Swoją
droga kiedyś chleb był godniej traktowany niz dziś...
Post by Marek A. Kostur
Tak moze, mieszkac tez mozesz wszedzie, wiec mieszkaj z rodzina w
rynsztoku, a nie w mieszkaniu skoro mozesz ;) Przeciez to nie ma zadnego
znaczenia...
Znaczy, chcesz mi powiedzieć, że mój dom jest gorszy od Kaplicy, że tam
muszę koniecznie a nie we własnym domu? Dziwny jest Twój świat :-(
Post by Marek A. Kostur
Skoro Wieczernik nie mial zadnego znaczenia, to po co go wybral, kazal
przygotowac? Przeciez mogli zjesc chociazby pod jakims krzakiem przy
drodze... skoro nie mialo znaczenia, gdzie i jak... Nie popelniaj
takiego samego bledu jak Kain, dla niego nie mialo znaczenia co odda
Bogu, i jak sie mozna bylo tego spodziewac, Bogu to sie nie
spodobalo.
Post by Marek A. Kostur
Zauwaz ze Bog w ST, zawsze instruowal jak ma wygladac ofiara i zawsze
ona byla "wymagajaca" od bohaterow zdarzenia. Dlatego tak samo
traktuje
Post by Marek A. Kostur
pouczenie Jezusa o przygotowaniu wieczernika, to dokladna instukcja
gdzie i u kogo. Mozliwe ze Jezus znal to miejsce, w kazdym razie uznal
je za najlepsze z mozliwych.
Natomiast ja z całą stanowczością musze potraktować to jako dorabianie
ideologii do faktów. Natomiast przygotowania do kolacji? Przecież do
każdej się sprząta i czyści stół... i tylko tak można poważnie
potraktować przygotowanie miejsca, w którym jedli...

... z drugiej strony zobacz, ta sala już była przygotowana, wystarczyło
wejść... tak można obronić Kaplicę jako miejsce godne... choć nadal nie
wiem, dlaczego godniejsze od innych... przypuszczam, że neokatechumenat
jest tu wrażliwy na tabu, jakim się otacza okolice ołtarza... zobacz, co
się dzieje z wiernymi, gdy trzeba cos w kościele zrobić i wymaga to
wejścia w "święty krąg"... myślę, że chcą zerwać z tradycja uznawania
tego miejsca jako słabo dostępnego ludziom...



Pzdr
Paweł
Marek A. Kostur
2003-11-02 11:24:01 UTC
Permalink
Post by bazyli4
Czyli w sercu. Ja wiem, że wspólnoty neokatechumenalne mają jakąś dziwna
awersję do kaplicy, ale z drugiej strony, stół, przy którym je się w
domu jest tym samym stołem, który stoi w kaplicy na głównym miejscu,
ważna zaś jest pamiatka, a nie moszczenie siedliska jak najlepiej
można... no, chyba, że się sądzi, że gość się obrazi... ale jeśli tak,
to go drugi raz do domu się nie wpuszcza...
No jesli mimo wszystko sie obrazi, nawet jesli bedzie spal w moim
wlasnym luzku, gdy ja bede spal na materacu na podlodze, to ja tez sie
obraze. Ale nie o to chodzi.. Nie zrozumiales mnie.
Post by bazyli4
No właśnie, to co się stanie? Przy okazji tabernakulum, wiele jest
dowodów na bezczeszczenie tabernakulum i jakoś Bóg się nie obraził na
bezczeszczących...
Oj ja tam taki pewnien nie jestem... ale wartaloby sie za takich ludzi
od czasu do czasu pomodlic...

a Jezus połamał się czyms godnie przygotowanym we
Post by bazyli4
współczesnym sensie tego słowa, czy też łamał chleb i rozdawał? Swoją
droga kiedyś chleb był godniej traktowany niz dziś...
Jak najbardziej... chleb przygotowany do spozycia podczas Paschy nie byl
sobie ot taki zwykly. I faktyczne kiedys chleb byl traktowany z duzo
wieksza czcia. Ten dzisiejszy chleb eucharystyczny, w postaci
komunikantu tez jest traktowany ze szczegolnym szacunkiem.
Post by bazyli4
Znaczy, chcesz mi powiedzieć, że mój dom jest gorszy od Kaplicy, że tam
muszę koniecznie a nie we własnym domu? Dziwny jest Twój świat :-(
Cholera, nie zrozumiales mnie... uzylem specjalnie mocnego prownania,
widac nie chesz mnie zrozumiec... szkoda :-(
Post by bazyli4
Post by Marek A. Kostur
Skoro Wieczernik nie mial zadnego znaczenia, to po co go wybral, kazal
Natomiast ja z całą stanowczością musze potraktować to jako dorabianie
ideologii do faktów. Natomiast przygotowania do kolacji? Przecież do
każdej się sprząta i czyści stół... i tylko tak można poważnie
potraktować przygotowanie miejsca, w którym jedli...
Dobra.... skonczmy na tym jak juz slysze o dorabianiu czegos do
czegos... to juz slysze awanture... nie ma sensu gadac dalej...
Post by bazyli4
... z drugiej strony zobacz, ta sala już była przygotowana, wystarczyło
wejść... tak można obronić Kaplicę jako miejsce godne... choć nadal nie
wiem, dlaczego godniejsze od innych... przypuszczam, że neokatechumenat
jest tu wrażliwy na tabu, jakim się otacza okolice ołtarza... zobacz, co
się dzieje z wiernymi, gdy trzeba cos w kościele zrobić i wymaga to
wejścia w "święty krąg"... myślę, że chcą zerwać z tradycja uznawania
tego miejsca jako słabo dostępnego ludziom...
Kurcze, jak to latwo sobie sporo rzeczy wmowic. Nawet to ze oltarz jest
niedostepny, a w kosciele nudza o jakichs pierdolach. Dobrze mowi
Mayewski ze nasz katolicyzm jest zaklamany. Widzisz ja nie widze
problemu w byciu blisko Stolu gdy sprawuje sie ofiara, to ze tak nie
jest, to kwestia techniczna, wyobraz sobie 200 osob wokol oltarza.
Podobnie jak Komunia pod 2 postaciami. Owszem w mniejszej grupie,
wszytsko jest bardziej dostepne i lepiej sie przezywa. Tylko zupelnie
nie widze powodu, aby gdy juz mamy wspolnote i z nia nam sie tak fajnie
Eucharystie przezywa, uciekac z kosciola (takze z Kosciola), bo jesli to
idzie wylacznie o to ze Eucharystie w jakiejs tam Wspolnocie przezywam
lepiej, a juz ta w grupie set ludzi jest dla mnie niejasna, pozatym
jakas taka dziwna i nudna, to za przeproszeniem o d... rozbic taka
wspolnote, bo jej owoce sa zle, wspolnota ma byc takim zrodelkiem, z
ktorego czerpiesz energie do zycia w tym "normalnym" swiecie, a nie
ucieczka od tego swiata. A tak niestety wyglada przynajmniej u mnie w
parafii kwestia neokatechumenatu, maja swoja Liturgie w Sobote
wieczorem, a w Niedziele to ich juz nie uswiadczysz na mszy. Bo jest
gorsza od tej w wspolnocie (?). Zastanawiam sie tylko czemu nikt ich nie
uswiadomil, ze nie chodzac na msze w Niedziele popelniaja grzech, owszem
w szczegolnym wypadku taka msza sie liczy za niedzielna, bo jest to
wigilia niedzieli, ale nie nagminnie i zawsze. Dniem Swietym jest
Niedziela i nawet dla Neo nie ma wyjatku.
--
Pozdrawiam

Marek

===========================
Marek A. Kostur
mailto:***@ruczaj.pl
===========================
bazyli4
2003-11-02 12:51:25 UTC
Permalink
Post by Marek A. Kostur
No jesli mimo wszystko sie obrazi, nawet jesli bedzie spal w moim
wlasnym luzku, gdy ja bede spal na materacu na podlodze, to ja tez sie
obraze. Ale nie o to chodzi.. Nie zrozumiales mnie.
Zrozumiałem, natomiast chodziło mi o to, że jeśli naprawdę ze szczerym
sercem przyjmujemy, to wszystko jedno gdzie... fakt... czemu wtedy mamy
obiekcje, żeby nie w Kaplicy, to też prawda... z drugiej strony jak
chcesz w Kaplicy przy ołtarzu zasiąść do prawdziwej wieczerzy... nawet
tylu krzeseł nie ma... jeśli natomiast zamiast wierzeczy urządza się
mszę, byleby tylko nie w kościele, to masz rację... coś tu jest nie
tak... nie wiem... za moich oazowych czasów bywało różnie ale nie
mieliśmy fobii ołtarza...
Post by Marek A. Kostur
Oj ja tam taki pewnien nie jestem... ale wartaloby sie za takich ludzi
od czasu do czasu pomodlic...
:-)))
Post by Marek A. Kostur
Jak najbardziej... chleb przygotowany do spozycia podczas Paschy nie byl
sobie ot taki zwykly. I faktyczne kiedys chleb byl traktowany z duzo
wieksza czcia. Ten dzisiejszy chleb eucharystyczny, w postaci
komunikantu tez jest traktowany ze szczegolnym szacunkiem.
Ja z kolei aż tak nie reaguję, ale moi dziadkowie jeszcze zbierali
okruchy z podłogi i nie doprowadzali chleba - i co za tym idzie owoców
jakiejkolwiek swojej pracy - do plesnienia i marnotrawienia...


To było coś tak mechanicznego, naturalnego, że dziadek, zupełnie
obojętny na wiarę, za przykładem swoich ojców machinalnie czynił znak
krzyża na chlebie przed krojeniem...
Post by Marek A. Kostur
Cholera, nie zrozumiales mnie... uzylem specjalnie mocnego prownania,
widac nie chesz mnie zrozumiec... szkoda :-(
Wbrew pozorom rozumiem... i nie rozumiem... nie wiem, jak zrozumieć
wyróżnianie szczególne miejsca poza sobą samym, poza względami
technicznymi...


... i kulturowymi....
Post by Marek A. Kostur
Dobra.... skonczmy na tym jak juz slysze o dorabianiu czegos do
czegos... to juz slysze awanture... nie ma sensu gadac dalej...
Jaką awanturę? Przecież post factum odnosi się chocuiażby do tego, z
jakim szacunkiem traktujesz Wieczernik. Jak szli tam spożyć ostatnią
wierzeczę, to ani nie była ona jeszcze ostatnia, ani n ie wierzecza ani
nie w Wieczerniku, tylko w dużej sali urządzonej na rzymską modłę (lub
arabską wedle gustu)... :-)))

Ja się nie chcę awanturować... ja wiem, że grupa czyni wrażliwym, ale
spokojnie... przedstawiam swoje zdanie, Ty swoje, "PLONK debilu" Ci nie
napiszę ;-)))
Post by Marek A. Kostur
Kurcze, jak to latwo sobie sporo rzeczy wmowic. Nawet to ze oltarz jest
niedostepny, a w kosciele nudza o jakichs pierdolach.
Ale większość tak mysli, a jak się słucha b. Glempa to i ja odnoszę
takie wrażenie... jakie było oburzenie w połowie osiemdziesiątych lat
na Kaszubach stanęli obok ołtarza, razem z celebransami? Ale to były
inne czasy... teraz nawet uścisk dłoni się upowszechnił....
Post by Marek A. Kostur
Dobrze mowi
Mayewski ze nasz katolicyzm jest zaklamany. Widzisz ja nie widze
problemu w byciu blisko Stolu gdy sprawuje sie ofiara, to ze tak nie
jest, to kwestia techniczna, wyobraz sobie 200 osob wokol oltarza.
Podobnie jak Komunia pod 2 postaciami. Owszem w mniejszej grupie,
wszytsko jest bardziej dostepne i lepiej sie przezywa.
Dlatego też obiad rodziny chrześcijańskiej powinien się odbywać w dom u,
przy stole, ze znajmomymi... codziennie... a zauwaz ilu chrześcijan już
nawet nie błogosławi sobie przed jedzeniem... nie jestem wierzący, ale
upadek kultury wiary jawi mi się jako bardzo niebezpieczny dla
społeczeństwa jako takiego...


... z róznych względów, które nie każdemu mogą pasować... ale...
Post by Marek A. Kostur
Tylko zupelnie
nie widze powodu, aby gdy juz mamy wspolnote i z nia nam sie tak fajnie
Eucharystie przezywa, uciekac z kosciola (takze z Kosciola), bo jesli to
idzie wylacznie o to ze Eucharystie w jakiejs tam Wspolnocie przezywam
lepiej, a juz ta w grupie set ludzi jest dla mnie niejasna,
To prawda, względy techniczne przeważają... tu masz rację... to się
rozmyje... zbyt duża wspólnota stanowi przeszkodę dla "prywatnej"
wierzerzy... zaczyna to przypominać ucieczkę z Kościoła...
Post by Marek A. Kostur
pozatym
jakas taka dziwna i nudna, to za przeproszeniem o d... rozbic taka
wspolnote, bo jej owoce sa zle, wspolnota ma byc takim zrodelkiem, z
ktorego czerpiesz energie do zycia w tym "normalnym" swiecie, a nie
ucieczka od tego swiata.
Tu mniej więcej czuję, o co Ci idzie....
Post by Marek A. Kostur
A tak niestety wyglada przynajmniej u mnie w
parafii kwestia neokatechumenatu, maja swoja Liturgie w Sobote
wieczorem, a w Niedziele to ich juz nie uswiadczysz na mszy. Bo jest
gorsza od tej w wspolnocie (?). Zastanawiam sie tylko czemu nikt ich nie
uswiadomil, ze nie chodzac na msze w Niedziele popelniaja grzech, owszem
w szczegolnym wypadku taka msza sie liczy za niedzielna, bo jest to
wigilia niedzieli, ale nie nagminnie i zawsze. Dniem Swietym jest
Niedziela i nawet dla Neo nie ma wyjatku.
Bo kiedyś to była sobota... ;-))) ale o to sprzeczał się nie będę...
równie dobrze może to być czwartek...


Pzdr
Paweł
Sebastian
2003-11-02 12:14:52 UTC
Permalink
Z tego co wiem, to Droga Neokatechumenalna posiada pewnego rodzaju
"stopnie". Po prostu poznaje sie Prawdy w odpowiedniej kolejnosci i czasami
wazny jest element zaskoczenia.
Po mojemy to kolejna protestancka "piata kolumna" w Kosciele (po Odnowie,
RSZ itp) ;]]
Marek
2003-11-02 13:13:40 UTC
Permalink
Jak do tej pory dyskusja bardziej zmierza ( moim skromnym zdaniem ) w
kierunku samej "celebry".. Szkoda że nikt nie porusza jak do tej pory
kwestii samej"wiary" , czy W neo faktycznie dotyka sie wiary poprzez próbe
nawrócenia czy tez jest to jedynie pusta filozofia ? A tak przy okazji czy
ktoś z dotychczasowych , wypowiadających się tu osób zapoznała się z
Statutem Drogi Neokatechumenalnej, tam właśnie można przeczytać "pewne"
wyjasnienia problemów tutaj poruszanych jak by na to nie patrzeć
zatwierdzonych przez Kościół. Poza tym czytając te posty mam wrażenie że
jest tu mowa o zupełnie innym Neokatechumenacie jak ten który widze w moim
miescie. Znane mi osoby które sa na Drodze wcale nie są tak ponurzy,
niedostępni, wyizolowani od Koscioła. Owszem, wiele spotkań odbywa się poza
kaplicą czy innym tego typu miejscem ale jest to bardzo czesto kwestia
organizacyjna przyporządkowana proboszczom parafii w których są wspólnoty po
to aby nie zakłócać "normalnych" zadań i obowiązków parafii i jej
kapłanom... Poza tym czesto słyszałem o pewnej "tajemniczości" w Neo, jeśli
patrzeć na to z perspwktywy etapów jakie występują to przepływ informacji
jest w pewnym stopniu ograniczony ale wydaje mi się iż jest to chyba
naturalny proces przekazywania nawijmy to "wiedzy" do której czesto trzeba
dochodzić z czasem. ja jednak miałem okazję przekonać się, iż wiele
"spotkań" czy "uroczystości" z uczestnictwem Neo było ogólnie dostępnych
dla wszystkich osób nie tylko w parafii i to bez względu na to czy
sprawowane były w kościele czy tez w innych miejscach... Moze problem tkwi w
zupełnie czym innym co powoduje taki a nie inny wizerunek Drogi i tak duże
rozbiezności w opiniach czesto na pewno niepotrzebnie "podgrzewane"
fanatycznymi zwolennikami jak i przeciwnikami pozbawionymi "trzeźwego"
spojrzenia na ten problem....
Jak dla mnie zwykły "czynnik ludzki" powoduje ze to co z założenia jest
dobre tak czesto zostaje wypaczane... Wielokrotnie jednak osoby z Neo
powtarzały mi , że dla wielu ludzi z Drogi i poza nią jest ona pewnego
rodzaju "azylem" na usprawiedliwianie własnych przewinien równie mylnie
pojmując ideę w której droga jest formacją ludzi grzesznych - nie swietych
czy nawróconych - gdzie właśnie Ci którzy tak uważają wpadają w obłudę i
powodują wiele szkód załozeniom Neo, głosząc Słowa w których brak
:świętości". Jak dla mnie sytuacja ta wyraźnie pokazuje jak ważna i wielka
jest rola w Drodze prezbiterów, którzy powinni (i mam nadzieję iż to teraz
robia) prostować wszelkie odstępstwa. W dużej mierze bardzo pomocne sa w tym
właśnie między innymi zatwierdzone Statuty.
pozdrawiam
Marek
2003-11-01 13:52:10 UTC
Permalink
Chm... Jak dobrze rozumię musiałeś wczesniej mieć nie za bardzo pozytywny
kontakt z osobami związanymi z Drogą. No cóż, ja mam zupełnie odmienne
doświadczenie gdzie postawa znanych mi osób z neokatechumenatu jest daleka
od tych które przejawiają się w powyższych wypowiedziach. Niemniej nie obce
są mi takie właśnie opinie dlatego też postawiłem to pytanie na forum...
Chce w ten sposób przekonać się ( chociaż szczątkowo ) jak to wygląda w
róznych regionach bo na pewno faktem jest iż niektóre osoby z Drogi mogą (i
robią to) "wypaczać" dobre idee i przesłania neokatechumenatu wpadając w źle
pojmowaną obłudę... Szkoda jednak że jak do tej pory nie znalazła sie tu
wypowiedź żadnej osoby aktywnie uczestniczacej w Drodze Neo... Osoby jednak
trzeźwo oceniającej realia a nie zagorzałego fanatyka lub krytyka. Tego
poroju postaci jest już zbyt wielu i nie pozwalają na w pełni konstruktywną
ocenę danego tematu... Jestem jednak niepoprawnym optymistą i wierzę , iz
dyskusja ta rozwinie się nieco bardziej takze z udziałem obecnie
działających na Drodze osób.
fero
2003-11-01 19:31:08 UTC
Permalink
Post by Marek
Mile widziane opinie i uwagi osób które mają lub miały doświadczenia z Drogi
Neokatechumenalnej.
Pozdrawiam
.
cze ja dopiero zaczynam jestem już po kilku katechezach, narazie wiem ze sa
bzrdzo smutni i powarzni miałem doś wiadczenie odnowy tam jest więcej ludzi
radosnych>
Marek
2003-11-03 12:53:03 UTC
Permalink
Pozwoliłem sobie przytoczyć wypowiedz "Ehad-a" który raczej przez przypadek
zamiast na forum przesłał ją bezpośrednio do mnie niemniej wprowadza ona
elementy które uwazam iż warto dokładniej rozpatrzyć.
Pozdrawiam

"... Mam kilka uwag po wysłuchaniu Waszych opini.

Po pierwsze - w Kościele Katolickim liturgicznie niedziela zaczyna się w
sobotę wieczorem po pierwszych nieszporach (ok.16). Stąd wieczorna msza w
sobotę wieczorem jest eucharystia niedzielną - nie trzeba iśc jeszcze raz do
Kościoła (mówi o tym List Ojca św. nt niedzieli i katechizm).
Po drugie - ecuharystia w małej grupie jest w łączności z Kościołem
powszechnym - podbbnie jak eucharytsia w seminarium czy w zakonie
klauzurowym.
Po trzecie - sprawowanie eucharystii w małej grupie uzasadnia proces
formacyjny - eucharystia wpisuje się w ten proces, jest jego elementem.
Po czwarte - jedność z parafią zapewnia obecność proboszcza lub innego
księdza a nie uczestniczenie w mszy masowej.
Po piąte - przyjmując Wasze argumenty ktoś kto jest na mszy o 9 a potem na
nie jest na nastepnych - nie jest w jedności ze wspólnotą prafialną -
bzdura prawda? Jedność nie zależy od fizycznej obecności na każdej
eucharystii.
Po szóste - obecnie dostępne kaplice, wielkie kościoły - chociaż bardzo
piękne - nie są dostoswowane do wymogów mszy w małej grupie stąd
konieczność przekształcania w kaplice salek. Ciężko uzyskać zwłaszcza znak
zgromadzenia - ze względu na ogrom pomieszczenia - salka, mała kalica
bardziej oddaja wieczernik niż kościół wielki tak, że aż można się zgubić.
Po siódme - wtajemniczenie chrześcijańskie jest znane od czasów pierwszych
chrześcijan - oparte jest o Obrzędy wtajmeniczenia dorosłych - polceam ich
lekturę. Nawet sobór trydencki mówił o skrutyniach - tych rzekomych
stopniach.
Po ósme - odmienność gestów liturgicznych jest kwestią procesu dydaktycznego
a nie dziwactwem czy protestantyzacją. Komunia na rękę jest bardzo starym
zwyczajem chrześcijańskim - powrót do niego jest powrotem do źródeł,
odkrywaniem swoich korzeni a nie trywialną zabawą. Jedno jest pewne musi
temu towarzyszyć odpowiednia ketecheza.
Po dziewiąte - wzajemna adoracja może sie zdażyć każdemu - ale czy zakonnice
żyjące razem we wspólnocie zamknietej wzajemnie się adorują czy raczej noszą
w sobie problemy tego świata zależy od serca człowieka a nie od typu
zakonu.
Po dziesiąte - proponuję spojrzeć na neokatechumenat jak na kleryków w
seminarium czy w zakonie. Mają swoje odmienności - ubiór, pewną formację
duchową, intelektualną; fragmentaryczną izolację; mszę poza kościołami
parafialnymi, etc. Rzeczy może niezrozmuiałe i zwłaszcza gdy powstawały
zakony - wrecz szokujące czy gorszące. - Ale to wszystko potrzebne jest to
aby lepiej służyć Bogu, Jego Kościołowi i ludziom - naszym braciom i
siostrom. ..."
xcichy
2003-11-03 13:43:20 UTC
Permalink
Post by Marek
Komunia na rękę jest bardzo starym
zwyczajem chrześcijańskim - powrót do niego jest powrotem do źródeł,
odkrywaniem swoich korzeni a nie trywialną zabawą.
Cofanie się "do źródeł" wbrew Tradycji która od tych źródeł ewoluowała
nazywa się archeologizmem i jest herezją!xc

Loading...